Oj, nie jest ze mną dobrze. Jestem zmęczona, zrezygnowana i nieco wypalona... a dodatkowo zbliżają mi się TE dni, co sprawia, że wszystko odczuwam jeszcze mocniej. Zastanawiam się, czy to już PSM czy szukam sobie wymówki... Tak czy siak nosi mnie, a ogólna sytuacja raczej nie poprawia mojego samopoczucia...
I tak: święta minęły, śniegu w dalszym ciągu brak, choróbsko nadal u nas...
Najbardziej mnie martwi chorowanie Małoletniego. Wczoraj byliśmy u lekarza, który stwierdził, że szmery w płucu nadal są i doszło zaczerwienienie ucha (oby nie powstało z tego zapalenie..) I choć widzę poprawę w ogólnym funkcjonowaniu Małego, to nadal wiele brakuje do opcji "jest super"
Dodatkowo Mały po postawieniu pierwszych kroków zrezygnował z chodzenia. W sumie nieco go rozumiem, bo szybciej mu na czterech a i stabilniej... I chociaż wiem, że każde dziecko rozwija się w swoim tempie to chciałabym żeby już śmigał tak jak synek mojej sąsiadki, który jest zaledwie o tydzień od mojego starszy...
Głowa do góry :* Trzymam kciuki za zdrówko maluszka!
OdpowiedzUsuńchyba miałam po prostu załamanie formy.
OdpowiedzUsuńPrzelanie słów na tekst pomaga:)
Misiowa, dziękuję za wsparcie