Nie wiem, czy tytuł posta odzwierciedla to, co mam na myśli... Niemniej już wyjaśniam.
Jako osoba dorosła i co by tu nie mówić praktyczna doceniam pomysł ciuchlandów, czyli second handów. Osobiście nie uważam żeby to było coś złego i niejednokrotnie udało mi się tam dorwać jakąś perełkę (m.in. cudną czarną bawełnianą sukienkę w stylu lat 70tych ). eM z kolei traktuje owe sklepy jak coś złego i nie namawiam go na polowania...
Ale jeśli chodzi o ubranka dziecięce bardzo podoba nam się fakt przekazywania ich dalej. Nikomu nie trzeba mówić, że dzieci (szczególnie te małe) rosną bardzo szybko, a kiedy zaczynają się próby samodzielności też szybko się brudzą. Niestety ubranka te są po prostu drogie... Dlatego też jak już wiedziałam, że jestem w ciąży pomału zaczęłam kompletować odzież, tak aby nie obarczać naszego budżetu, gdy już Mały będzie na świecie. W procesie tym bardzo mi pomogły moje mamy koleżanki przekazując ubranka po swoich pociechach.
Teraz my dajemy dalej nasze ubranka (te najukochańsze przeze mnie trzymam...) :)
A Wy popieracie pomysł oddawania ubranek?
A poniżej mały Małoletni w przekazanych ciuszkach... Dodam, że te żółte to mój nr 1, tygryski też są super:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
podziel się swoją opinią:)
Będzie mi bardzo miło:)