sobota, 10 grudnia 2016

Co u nas...

Dla Tych, co czasem tu zabładzą i dla przypomnienia dla siebie samej: JESTEM.

Jestem teraz bardziej osadzona w codzienności, która pędzi jeszcze bardziej niż zwykle.
Komputer nie jest już moją odskocznią od codziennych obowiązków, a stał się codziennym obowiązkiem...

Powrót do pracy był dla mnie trudną decyzją, trudne jest codzienne wychodzenie do pracy i te powroty, gdzie zamiast śmiechu dzieci czeka mnie cisza, bo one już śpią...Znasz to Rodzicu? Ostatnio po takim całodziennym maratonie, gdy Szymek nie mógł się na mnie doczekać i usnął w ubraniu, rano przywitał mnie słowami:
- Mamusiu, ale możesz iść do pracy dziś tylko na dwie minutki... Nie tak jak wczoraj. Proszę...

Mała rośnie podczas moich pobytów w pracy, Szymek tak fajnie dorośleje...

No ale pracować trzeba, samo z nieba nie spadnie. Okazuje się, że w świetle najnowszych doniesień o zmianach w edukacji jeśli bym pobyła w domu kolejny rok, to niekoniecznie miałabym do czego wracać...

Ale co tam praca, zobaczcie, jakie duże są już moje szkraby:)


niedziela, 16 października 2016

mama kontra czytnik

Uwielbiam czytać.. Może dlatego, że nauk czytania szła mi wyjątkowo opornie gdy byłam dzieckiem, ale gdy już mi się udało z liter złożyć słowo, ze słów zdanie i ze zdań historię pokochałam książki...

Lubię szelest kartek, zapach tuszu i świat, w jaki potrafię wówczas przejść.

Niemniej macierzyństwo nieco zmieniło tę moją miłość.. Bo gdy przyszło mi odkupować ksiązki do bibliotek bo:
     1) coś się na nią wylało
     2) syn poczuł się w obowiązku dorysować ilustracje, bo "Mamo Twoja książeczka nie ma rysunków"
     3) córeczka rzucała książeczką badając siłę grawitacyjną
to mnie trafił szlag...

I tak stałam się posiadaczką czytnika:) Niby nie ma szelestu, zapachu, niby to nie to samo.. Ale ja przepadłam:) Lekko, wygodnie i oczy się tak nie męczą, Ja mam Kindle 7 zakupionego na Amazonie i go UWIELBIAM. Towarzyszy mi wszędzie i stał się moim najlepszym przyjacielem, jego towarzystwo wolę nawet bardziej od smartfona :) Plusem jest również dożywotnia gwarancja, co nie jest bez znaczenia przy dwóch tornadach w domu:)

A Wy kochacie czytać? Czytacie?


środa, 12 października 2016

codzienny pęd

Budzę się w poniedziałek rano z jedną myślą... Znów poniedziałek..

Wstaję, szykuję się do pracy, wychodzę, gdy jeszcze dzieci śpią...

Wracam po południu, bawię się z dzieciakami dziwiąc się na każdym kroku jak to się dzieje, że one już takie duże, takie mądre.. O ile nie jestem zmęczona śmieję się i cieszę z każdej chwili...
Nadchodzi wieczór... Noc.. ranek.. i tak przez 5 dni...

Pod koniec tygodnia jestem Zmęczona, ba, nawet nie zmęczona, ale styrana... W czwartek nachodzi mnie refleksja, że dzieci w szkole widzę mnie więcej czasu niż te moje, domowe.. Na te szkolne nie mam prawa się denerwować, krzyknąć, złościć.. Za każdym razem powinnam wziąć głęboki wdech i iść dalej... W domu emocje puszczają... I wtedy te moje cierpią na tym, że te inne tak wpływają na mój układ nerwowy...

I tak mijają kolejne dni, tygodnie, ba.. już 1,5 miesiąca...

poniedziałek, 12 września 2016

AAAA... minął rok:)

Nim się spostrzegłam minął rok od czasu, gdy moja ziemia znów zmieniła bieg:)

Zuzanka wczoraj obchodziła swoje pierwsze urodziny i przyznam, że nieco się powzruszałam:)

Podsumowanie:
wiek: 12 miesięcy
wzrost: 80-86 cm
waga: ok 10 kg
oczy: piwne
włosy: ciemnobrązowe
karnacja: ciemna

Mała jest bardzo bystra, sprytna i ostrożna. Chodzi za jedną rękę, sama wspina się na łóżko i z niego schodzi. Nadal największą miłością darzy swojego brata, co mnie cieszy i przeraża czasem ( szczególnie jak się bawią).

Jestem w niej zakochana bez pamięci i co by tu za dużo nie pisać, jest po prostu IDEALNA:)

wtorek, 23 sierpnia 2016

wielki strach.. przed pracą

No i stało się nieodwracalnie i definitywnie. Jutro mój pierwszy dzień pracy po 1,5 rocznej przerwie.

Jestem PRZERAŻONA. Normalnie jest we mnie tak wielki strach...
Boję się wyjścia z domu, boję się jak Mała się odnajdzie w rzeczywistości, gdzie pół dnia nie ma mamy.
Boję się jak to wszystko się odbije na naszej rodzinie, w końcu mój mąż pracuje na noce, rankiem miniemy się w drzwiach. Po nocy w pracy będzie miał za zadanie wyszykować Szymka do przedszkola (a Szymek nie chce chodzić i są trudne poranki), a później zająć się Małą... Spać będzie mógł jak i Mała pójdzie na drzemkę oraz jak ja wrócę..
Boję się czy sobie poradzę w pracy.. W końcu noce teraz nie należą do najłatwiejszych, a tu rano trzeba wstać i nie odbijać swoich emocji na uczniach...

Boję się, że nie będę wystarczająco kochającą, cierpliwą i wspaniałą Mamą dla moich dzieci...

Boję się, że będę żałować decyzji o powrocie- a taki strach byłby najbardziej bez sensu..

a i jeszcze boję się, że mi takich widoków zabraknie...

środa, 10 sierpnia 2016

11 miesięcy.. kiedy to zleciało

Właśnie mija 11  miesięcy od kiedy w moim życiu pojawiła się Zuzia. To była chwila, gdy ponownie musiałam przeorganizować swój świat, rozdzielić serce i "być" jeszcze bardziej.

Zuza to mój aniołek, jest taka, jaką sobie wyśniłam. Pogodna, uśmiechnięta mała agentka, dla której głowę straciliśmy wszyscy, a najbardziej Szymek :)

No to co? Podsumuję nieco:

wzrost: ok.80 cm
kolor włosów: brązowe (długie:) ), grzywkę muszę od pewnego czasu wiązać w kitkę, bo włoski z przodu sięgają ponieżej brody
ulubiona zabawka: królik, który ma w sobie pozytywkę ; choć w zasadzie fajne jest wszystko co gra, świeci i się rusza
umiejętności:
- raczkuje, chodzi za ręce
-mówi "mama"
- robi "papa"
- daje buziaki i tuli się
- potrafi upomnieć się o jedzenie
- umie wchodzić po schodach
- ma dwa ząbki - dolne jedynki

Mała jest niesamowita, każdego dnia mnie zaskakuje i zachwyca. Uwielbiam jej zapach i śmiech. 

A najbardziej lubię patrzeć jak bawią się z Szymkiem, jak tworzy się ta więź i relacja między nimi. Chciałabym, aby w przyszłości byli dla siebie wsparciem.





poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Lepszy model

Minął miesiąc. Miesiąc,  gdzie działo się dużo dobrego, ogólnie ostatnio zaczęłam zauważać dookoła więcej plusów,  co zapewne jest zasługą słońca :)

Nieubłaganie zbliża się wrzesień, a wraz z nim powrót do pracy. Z jednej strony to cieszę się, że będę realizować swoje ambicje,  z drugiej jednak mam wyrzuty sumienia, że świadomie rezygnuję z czasu,  który mogłabym poświęcić tylko dzieciakom. Ale jak mówi moja ciocia,  bardzo mądra kobieta,  nie można być w rozkroku,  bo wtedy nie ma jak się ruszyć...

Wraz z powrotem do pracy bardziej dostrzegam to,  jak się zaniedbałam... Czuję się wielka... Ostatnio dostałam zdjęcia z wesela,  na którym byliśmy w maju i na nich ewidentnie jestem w ciąży... Zatem mam mocne postanowienie poprawy i zobaczymy na ile w nim wytrwam. 
Żeby nie było kupiłam karnet na siłownię i aerobik, zatem, skoro już wydałam pieniądze, to trzeba zrobić z niego pożytek :)

niedziela, 3 lipca 2016

Idzie lato, idą zmiany

Wakacje to wbrew pozorom bardzo intensywnie spędzany czas,  szczególnie jak jest się mamą żywiołowych dzieci :)

Szymek nie potrafi siedzieć w miejscu,  jest głośny i aktywny. Zuza dopiero pokazuje na co ja stać,  ostatnie dni to wielkie zmiany,- raczkuje, staje i próbuje się przemieszczać...

A ja tak patrzę i się nadziwić nie mogę, jak to wszystko się zmienia.

I smutno mi nieco, bo od września wracam na pełny etat do pracy. Żałuję tych chwil,  co mi umkną choć wiem że to na c złego, że mama chce być aktywna zawodowo.. Wiem,  że dzięki temu będę bardziej chłonąć wspólne chwile,  bo teraz niejednokrotnie brak mi cierpliwości...

wtorek, 28 czerwca 2016

wilczy pęd

Nim się obejrzałam minął w zasadzie miesiąc od mojego ostatniego wpisu. Wpadłam w rutynę dnia codziennego i prawdę napisawszy niewiele czasu spędzam przy komputerze.

mało czasu on line= mało wpisów

Na szczęście dla siebie samej dokumentuję fotograficznie to, co się dzieje w naszym życiu. Przynajmniej w ten sposób mam jakąś pamiątkę.

Nie wszystko jednak da się sfotografować..Są takie zdarzenia, momenty, które tylko przelecą i znikają. Na to też znalazłam sposób, a mianowicie używam wówczas facebooka. Nie , nie założyłam żadnego funpage'a, bo grono odbiorców jest niewielkie, a i z założenia jestem tu raczej dla siebie i dla wspomnień, niż dla sławy mamy-blogerki. Otóż, publikuję takie chwile jako posty, posty, które mogę widzieć tylko ja:) Uwielbiam fb, za wspomnienia, które pojawiają się w przypomnieniach i wiem, że za jaki ś czas taki ulotny motyl znów przyleci i wywoła uśmiech na mojej twarzy.

Dodatkowo, zbliża się sierpień, a to u mnie czas na masowe wywoływanie zdjęć:)

A Wy jakie macie sposoby na zatrzymanie chwil?


niedziela, 5 czerwca 2016

ach ta wiosna...dzieciaki na basenie

Uwielbiam jak jest ciepło. Jestem jak kot, lubię słońce... Uwielbiam jak promienie ogrzewają moją twarz. Widzę, że podobne upodobania pogodowe mają moje dzieciaki. Ale obydwoje mają jedno upodobanie, którego nijak szukać u mnie, one KOCHAJĄ wodę, ja jestem raczej stworem lądowym. Pływać nie umiem, a panikę wywołuje u mnie woda powyżej pach.

Ostatnio pierwszy raz wybraliśmy się na basen z Zuzią. Szymek był wcześniej tj, jak był młodszy. Zuzia skutecznie odraczała ten moment przez swoje chorowanie. Niemniej było bardzo fajnie, a mała pięknie pracuje nóżkami, ot, pozostałość po pobycie w brzuszku.

Szymek też mnie bardzo zaskoczył. Od ratowników wziął kółko i stwierdził, że będzie pływał. Jak stwierdził, tak też zrobił i jeszcze sprzeciwiał się, gdy próbowałam go asekurować.

I tak pozostałam jako jedyna w rodzinie, która nie pływa...



poniedziałek, 30 maja 2016

mam trzy latka.. trzy i pół

Ostatnio próbowałam nauczyć Szymka tego małego wierszyka, ale jest wyjątkowo odporny na takie nauki, albo ja jestem za mało wytrwała. Niemniej wierszyk jest bardzo aktualny, bo w pełni odpowiada wiekowi mojego Pierworodnego.
Nie wiem kiedy ten czas tak pędzi, jak to wszystko szybko się zmienia, bo jeszcze niedawno był taki malutki, a teraz to już i kłócić się ze mną potrafi.
Dawno nie próbowałam robić podsumowań, ale okazja ku temu jest odpowiednia.

Szymon J.
wiek: 42 miesiące, czyli 3,5 roku
wzrost: 100 cm
oczy: piwne, piękny głęboki odcień brązu
włosy: ciemny blond
znaki szczególne: pieprzyk na lewej stroni brzuszka
ulubione zajęcie: zabawa klockami Duplo i rysowanie dźwigów, ciężarówek i pociągów
ulubiona zabawka: zasadniczo brak numeru 1, ale Szymek lubi pojazdy budowlane, a szczególnie dźwigi ciap- ciap
ulubiona bajka: Bob Budowniczy
ulubiony kolega: Leoś

Szymek jest dzieckiem bardzo wrażliwym, na wiele sytuacji reaguje impulsywnie, nie lubi zmian. Dosyć chętnie chodzi do przedszkola, choć zdarza mu się wymuszać pozostawienie w domu (próbuje, ale póki co się nie daję), bardzo nie lubi angielskiego w przedszkolu (pani bardzo nie przypadła do gustu). Jest bardzo opiekuńczy w stosunku do Zuzi, potrafi walczyć o swoje. Jest też bardzo żywiołowym chłopcem, lubi wszelkie aktywności. Mnie bardzo rozczulają jego zwroty:
- magiczne słowo: czary mary
-kolory: nazywane smakami kwaśny (żółty), truskawkowy (czerwony), jabłuszkowy (zielony)

Szymek jest już bardzo rezolutnym chłopcem, choć jest bardzo nieuważny przez to, że wiele rzeczy robi za szybko.

Ale co by to nie napisać jest najwspanialszym synkiem:)


niedziela, 15 maja 2016

co u nas... mama nie wyrabia:)

Nie ma mnie ostatnio w blogosferze, nie bywam, ot co.
Już kilka razy robiłam podejście, żeby napisać coś, cokolwiek.. Niemniej opieka nad dwójką mocno daje mi w kości i po ludzku nie mam sił.

Ale może jakoś się w sobie zbiorę, przecież taki blog to fajna forma utrwalania chwil. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób jest to zawód, albo przynajmniej źródło dodatkowych funduszy. Ja nie mam w sobie tyle samozaparcia, żeby publikować teksty co 3-4 dni.

Pozostaje też kwestia mojego zorganizowania, a raczej jego braku. Otóż, jestem w domu już od marca ubiegłego roku i dopadło mnie wypalenie... Ja wiem, że świeci pięknie słonko, ale mi się nic nie chce...

Jestem znużona i zmęczona codziennością... Wy też tak macie?

niedziela, 3 kwietnia 2016

dania dla bobasa

Post przekopiowany ze strony Rossmana (tak, żeby mi nie umknęło), a Wam posłużyło za inspirację

autor tekstu: Agnieszka Piskała

Podstawą diety 7 miesięcznego dziecka jest mleko i to ono powinno być przede wszystkim głównym składnikiem posiłków.


Dodatkowo w diecie dziecka powinny znajdować się przecierowa zupka jarzynowa na obiad i jeden deserek owocowy.
Innowacyjnością w diecie dziecka jest wprowadzenie do diety dziecka pół żółtka co drugi dzień i niewielkich ilości glutenu.

Propozycje śniadań

Przy komponowaniu śniadań i nie tylko należy pamiętać, że 7 miesięczne dzieckoma na ogół tylko dwa zęby, lub nie ma ich wcale, więc konsystencja przygotowywanych dla nich potraw powinna wymagać rozdrabniania większych cząstek.

Malinowy smakołyk

Składniki:
  • kasza ryżowa z malinami,
  • mleko modyfikowane,
  • kilka malin,
  • syrop malinowy
Przygotowanie:
Przygotować 150 ml mleka NAN 2 wg. proporcji podanych na opakowaniu. Połączyć z 6 łyżeczkami kaszki ryżową z malinami. Maliny rozgnieść widelcem. W przezroczystej miseczce układać warstwami raz kaszkę raz maliny. Na wierzchy zrobić kilka esów-floresów z syropu lub soku malinowego.
 

Shake mleczno-bananowy

Składniki:
  • 250ml kaszki do picia ryżowo-kukurydzianej Nestlé lub mleka modyfikowanego przygotowanego wg. proporcji na opakowaniu,
  • 1/2 banana lub garść malin
Przygotowanie:
Zmiksować banana lub maliny z kaszką do picia. Jeśli konsystencja jest dość gęsta można podawać łyżeczką.

Kluski leniwe z kaszki

Składniki:
  • 1/2 szklanki kaszki ryżowej z jabłkami,
  • 200 ml mleka modyfikowanego,
  • łyżka masła,
  • żółtko,
  • szczypta soli,
  • 10 dag twarogu 
Przygotowanie:
Połącz kaszkę z mlekiem, masłem i solą. Dodaj twaróg przeciśnięty przez praskę lub sitko oraz żółtko. Z masy formuj małe kuleczki (jeśli konsystencja jest zbyt płynna dodaj jeszcze trochę kaszki). W większym garnuszku zagotuj wodę ze szczyptą soli. Wrzucaj leniwe kluski. Zamieszaj łyżką, aby nie przywarły. Gdy wypłyną na wierzch gotuj je jeszcze ok. 3 minut, a potem wyjmij łyżka cedzakową na talerza. Ostudź, podawaj ze stopionym masłem lub sokiem owocowym.

środa, 30 marca 2016

kolejne spotkanie z okulistą.... czyli niemowlak u lekarza

No i stało się, wybrałam się z dzieciakami do okulisty.
Szymek musi, ma bardzo dużą wadę wzroku i na co dzień nosi okularki. Nawet się już do nic przyzwyczaił i sam się potrafi o nie upomnieć.

Do grono okularników dołączyła także Zuzu. Byłam przerażona, jak to usłyszałam, że mamy jej założyć okularki i to na cały dzień. Przecież ona jeszcze sama nie siedzi, jak takie dziecko zareaguje na coś na twarzy. Mała ma bardzo duży astygmatyzm i bez okularków będzie zaburzony jej rozwój.

Jak zauważyłam, że coś jest nie tak?

U Szymka uciekało oczko. Nie zawsze, ale jak był zmęczony , tak przed snem. Zastanowiło mnie to na tyle, że poszliśmy na wizytę i w wieku 1,5 roku dostał swoje pierwsze szkła.

U Zuzi zauważyłam, że bardzo często chwyta zabawkę obok. Niby dziecko ma tak prawo, ale mi się wydawało, że dzieje się tak za często. Moje spostrzeżenia były trafne...

Tak więc należy obserwować dzieci bardzo uważnie i nie należy lekceważyć naszych przeczuć. W końcu lepiej pójść o jedną wizytę za dużo do lekarza niż za mało...

sobota, 19 marca 2016

Kreatywnie z przedszkolakiem... idą święta

Gdy w domu jest przedszkolak zmienia się codzienność. Szymek od kiedy chodzi do przedszkola stał się bardziej aktywny w sensie motorycznym. W przedszkolu codziennie robią jakieś prace, uczy się nowych technik malowania i tworzenia. Dla mnie najważniejsze jest to, że z chęcią zaczyna przenosić te umiejętności do domu.

Bardzo fajnym pomysłem było spotkanie zorganizowane w placówce Szymka, otóż rodzice razem z dziećmi tworzyli świąteczno- wiosenne ozdoby. Szymkowi tak się to spodobało, że nie chciał wychodzić do domu.

Idąc za ciosem Wam też polecam taką zabawę z dzieckiem. Proponuję wykonać króliczka.

Co się przyda?

  • rolka po papierze toaletowym
  • kredki/ mazaki/ farby
  • odrobina papieru
  • klej i nożyczki
Rolkę papieru malujemy na ulubiony przez dziecko kolor, u nas Szymek malował a ja mu trzymałam. Wycinamy z papieru uszy i łapki. Przyklejamy i malujemy buźkę:) Satysfakcja gwarantowana:)
Wyświetlanie 20160317_193220.jpg

Wyświetlanie 20160317_193220.jpg

środa, 16 marca 2016

niesiona nurtem rzeki...

Czy czułaś się kiedyś, że nad niczym nie panujesz. Taką niemoc, która powoduje, że płyniesz razem z nurtem spraw codziennych niesiona bezwładnie? Ja teraz tak mam.

Dni mijają jeden za drugim. Ich rytm wyznacza rytm dzieciaków, ja jedynie dostosowuję się do tego, co oni mi wyznaczają. Nie jest  mi w tym tak zupełnie źle, o nie, Jakoś tak zapadam się w pewien marazm. Czuję się bezsilna i jakoś tak zagubiona.

Najgorsze dla mnie jest to, że czuję się totalnie niedecyzyjna. Dookoła mnie dzieje się dużo rzeczy, niby mnie dotyczą, ale tak naprawdę nie dotykają, Obserwuję je dziwiąc się mniej lub więcej. Pewnie nie bez znaczenia jest to, że już od roku jestem w domu. Praca i zadaniowość mojego zawodu jednak chronią przed rutyną. Tu, w domu, niby każdy dzień niesie coś nowego, ale to jednak stagnacja.

Póki co nie znalazłam w sobie tyle siły, a byto pokonać. Poczekam... Przeczekam?

piątek, 11 marca 2016

pierwsze pół roku za nami

Nawet nie wiem, kiedy to minęło. Już pół roku minęło od kiedy pierwszy raz zobaczyliśmy naszą księżniczkę. Czas zapie*rza jak oszalały i czasem noc stapia się z dniem, a upływ czasu widzę po tym jak dzieciaki się zmieniają.

Zuza dziś skończyła 6 miesięcy. To dużo i mało. Dużo, bo każdy dzień niesie ze sobą jakąś niespodziankę.

No to co? Podsumuję nieco:

wzrost: 68 cm
kolor włosów: brązowe (długie:) )
ulubiona zabawka: czerwony miś
umiejętności:
- śmieje się w głos
- chwyta zabawki i potrząsa nimi
- przewraca się na brzuszek i na plecki - póki co tylko przez lewe ramię
- poznaje bliskich

Zuza uwielbia swojego brata, jak tylko Szymek pojawi się na horyzoncie mała śledzi go wzrokiem. Czasem jestem zazdrosna o to uwielbienie, którym go obdarza (swoją drogą z wzajemnością), tak jak się do niego śmieje w głos nie śmieje się do nas.

Czuję się mamą przez wielkie M. Jak każda z nas, mam lepsze i gorsze dni. Na szcęście tych pierwszych jest lepiej niż drugich.


poniedziałek, 7 marca 2016

niemoc kontra codzenność

Wiem, że nie tylko ja mam więcej niż jedno dziecko.
Podobno im więcej ma się obowiązków, tym bardziej człowiek jest w stanie je ogarnąć. Z przykrością stwierdzam, że mi do dobrej organizacji wiele brakuje.
Na pozór wszytko jest ok, dom względnie sprzątnięty, dzieci zaopiekowane, mąż też raczej nie czuje się pominięty i zapomniany... Tylko ja jakoś tak nie czuję się jakbym nad tym panowała. Mam wrażenie, że niczym duch unoszę się nad wszystkim, a codzienność się po prostu dzieje.

A ja funkcjonuję w tym zaklętym kręgu, Takie same dni, noce przerywane płaczem... Próbuję w tym wszystkim znaleźć siebie. Nie do końca akceptuję siebie taką, jaką się staję. Coraz częściej zdaję sobie sprawę w tego, że już nie jestem dziewczyną, teraz jestem kobietą. A słowo, które najbardziej mnie definiuje to MAMA wypowiedziane delikatnym, dziecięcym głosikiem. I niedługo, zleci wręcz niezauważalnie, do tego głosika dołączy kolejny.

Tylko siły trzeba w sobie znaleźć, bo latanie męczy...


niedziela, 14 lutego 2016

dobry kontra zły policjant.. metody wychowawcze

Dawno temu, gdy byłam nastolatką (podobno nie tak bardzo zbuntowaną) obiecałam sobie, że nie będę jak moi rodzice w stosunku do swoich dzieci. Po latach dowiedziałam się, że  takie deklaracje to nic nadzwyczajnego i wiele dzieci tak ma.

Oczywiście czas weryfikuje zamierzenia i stwierdzenia, bo ciężko jest tak zupełnie się odciąć od modelu wychowania, który został w stosunku do nas zastosowany. dzięki temu nie raz łapię się na tym , że powielam niektóre zachowania, choć przecież nie tak miało być.

Odrębną kwestią jest także rodzinny układ sił. Jak jeszcze Szymek był w brzuszku wyobrażaliśmy sobie jak to będzie, gdy już będzie na świecie i jak to my go będziemy wychowywać, Obawiałam się siebie w tym wszystkim, bo jako pedagog jestem bardzo wymagająca. Z kolei uważałam, że mój mąż to będzie ten dobry..

A jak jest?
Chyba odwrotnie. Macierzyństwo otworzyło we mnie zupełnie inne pokłady empatii, wrażliwości.. To mój mąż jest tym groźnym i wymagającym rodzicem.Ja mięknę, gdy popatrzą na mnie e orzechowe oczy, choć jednocześnie jestem bardziej konsekwentna i momentami głośniejsza...

Jestem ciekawa, czy tylko ja tak mam, że życie tak skutecznie weryfikuje i odkręca moje zamierzenia..

sobota, 6 lutego 2016

nieobecność usprawiedliwiona

Nie ma mnie w sieci.
Od tygodnia walczymy z wirusem, którego Mały przyniósł z przedszkola.
A niestety jak jest dwójka dzieci w domu to drugie też choruje.
A ja jestem pomiędzy nimi.
Na szczęście wszystko zmierza w dobrym kierunku i mam nadzieję, że niebawem wrócę do normalnego funkcjonowania.

Oby...

środa, 27 stycznia 2016

siła spokoju...

Mój plan na najbliższe dni- przetrwać.
Przetrwać wszystko i wszystkich tak, aby nie było strat w ludziach... A przede wszystkich w dzieciach, tych w wieku przedszkolnym.

Szymek od kilku dni przechodzi sam siebie- jest bardzo żywiołowy, energiczny i destrukcyjny. Niestety spotkało to moją gorszą formę, bo ja z olei jestem zniechęcona, zmęczona i ogólnie na "nie".
Zderzenie dwóch tak odmiennych stanów osobowości nie ułatwia codzienności, bo czyni ją ciężkawą dość.

Dlatego próbuję ogarnąć wszystko Siłą spokoju.
Bo przecież bycie mamą żywego sreberka jest fajne dość... prawda?

torba z tesco jest bardzo pojemna... co zostało należycie przetestowane

piątek, 15 stycznia 2016

mama na wyprzedaży

Uwielbiam wyprzedaże:) lubię przechadzać się po sklepach mając ochotę na wyłowienie jakiejś perełki. Jeszcze do niedawna byłą to okazja na wzbogacenie swojej szafy, ale od kiedy jestem mamą to poluję raczej na odzież dziecięcą.

Oczywiście mam swoje ulubione sklepy, na ich czele króluje h&m, który cenię sobie za jakość i wygodę. Naturalnie, jak wszędzie znajdą się buble, ale tu pomaga po prostu czytanie metek.

Metki.. Och to temat rzeka. Pierwsza myśl- koniecznie 100 % bawełna... Doświadczenie moich dzieci nauczyło mnie, że 5% dodatku wiskozy nie jest złe, a nawet wskazane, bo dzięki emu ubranka zachowują swój kształt nawet po wielu praniach:)

W tym roku ze względu na małą nie rzuciłam się na sklepy stacjonarnie. W przypływie luźniejszej chwili wybrałam się do Zary i zakupiłam bluzy dla Szymka. Z kolei do mojego ukochanego H&M wybrałam się internetowo:) Skąd taka fantazja? Otóż mam zaufanie do tych produktów (och to już pisałam :) )

Ale nie pisałam jednego. A mianowicie: uwielbiam zakupy dla mojej córeczki. Zakupy dla chłopca mają swój urok, ale dla dziewczynki to dla mnie zupełny odlot.

Dobrze jest w tym wszystkim pamiętać czasem też o sobie (ja np wymieniłam sobie bieliznę.. ot, praktycznie i z dbałością o upodobania męża...)

A jakie mam wyprzedażowe rady?
Jedną.
Nie kupujcie na zapas ubrań dla dzieci (chyba, że jest to niewielki zapas)

źródło: tech.wp.pl

niedziela, 10 stycznia 2016

emocje dzieci... w głowie się nie mieści

Oj, trudny mamy początek roku. Szymek co prawda wyszedł już z ospy (pozostały mu ranki do zagojenia), ale Zuza załapała wirusowe zapalenie oskrzeli, które podobno jest częste u maluchów...

Ale ja dziś nie o tym, ale o emocjach.
Oglądaliście może film "w głowie się nie mieści"? Ja obejrzałam niedawno i polecam każdemu.
Niby jest to kreskówka, ale taka wybitnie dla dorosłych. Dzieci co prawda też się będą fajnie bawić, ale treści podprogowych dla tych starszych jest tam bardzo dużo.

Temat emocji jest mi aktualnie szczególnie bliski głównie poprzez emocje Szymka.
Mój syn jest przepełniony emocjami, i to tak skrajnymi, że są dni, kiedy za nimi nie nadążam.
Cały czas jest on zazdrosny o Zuzę, potrafi mi robić karczemne awantury o to, że ją mam  nakarmić, by po chwili się śmiać i cieszyć. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, nie działają rozmowy, ani prośby ani groźby.Paradoksalnie najbardziej w takich chwilach bolą mnie jego wykrzyczane przez łzy "nie chcę mamy", Szymek wtedy krzyczy, tupie i płacze... A kiedy ja wtedy próbuję go przytulić, aby wyciszyć te emocje, zaczyna mnie bić. Po każdym takim ataku jest u niego jednak moment zastanowienia i najczęściej przychodzi i przeprasza.

Czytałam już bardzo dużo na ten temat. Zapewne rozumów nie pozjadałam, ale generalnie wszystkie publikacje mówią to samo, nauka emocji jest dla dziecka bardzo trudna. Ale ta nauka jest trudna również dla nas, rodziców.

W teorii wiem jak to powinno wyglądać: troskliwa matka powinna w ciszy, spokoju i maksymalnym wyciszeniu własnych emocji pochylić się nad przeżyciami dziecka. Brzmi banalnie i czasem uda mi się rzeczywiście to wszystko zastosować. Dlaczego czasami? Bo o ile pierwsza, druga i kolejna awantura jest dla mnie do przetłumaczenia (sobie, bo dziecku jest ciężko) o tyle gdy jest to piąta awantura tego samego dnia, to ja wymiękam. Moje emocje też nie dają rady, bo ileż można mówić to samo? Szczególnie, gdy mam świadomość, jak wiele rzeczy jest przez to moje ukochane dziecko wymuszane.
Tłumaczę sobie, że muszę dać szanse mojemu dziecku na wschłuchanie się we własne "ja", ale jak mam to fizycznie zrobić, gdy ja własnego "ja" wtedy nie słyszę?