Zmęczona zmianami, które zostały nam zafundowane przez przełożonych mojego eM, dzięki którym pracuje obecnie na drugą zmianę. Czuję się przez to jak samotna mama: w nocy go nie ma, jak wróci to odsypia, by za chwilę znów pójść do pracy.
Zła jestem na eM. Oj, nie dogadujemy się ostatnio. Więcej jest u nas kłótni, niż konstruktywnej wymiany zdań. Sprzeczki rodzą się z niczego, nagle pojawiają się tam, gdzie nikt by się ich nie spodziewał i burzą naturalny porządek rzeczy... Niedawno Mama Diabełka pisała o kłopotach w jej relacjach z mężem, a teraz i mnie dopadło. I choć wiem, że to pewnie stan chwilowy, że czasem każdy tak ma, że nie zawsze musi być idealnie to mam tego stanu dosyć. I najgorsze jest to, że w tym wszystkim przestajemy siebie słuchać..
Niemniej faktem jest, że obydwoje bardzo się zmieniliśmy. Nie wiem, czy na lepsze, ale zmiany są.. Cały czas zastanawiam się na ile nasza decyzja o wspólnym życiu była przemyślana, a na ile był to młodzieńczy zryw, fascynacja... Jesteśmy ze sobą pięć lat, to nie były łatwe lata, choć w główny rozrachunku więcej jest tych fajnych chwil niż złych.. Obydwoje mamy silne charaktery, jesteśmy uparci i lubimy stawiać na swoim. Niemniej wydaje mi się ( i nie chcę się wybielać), że ja lepiej rozumiem słowo kompromis...
Wierzę, że po każdej burzy przychodzi słońce. Ja się strasznie nie mogę doczekać tego słońca u nas...
źródło: http://z-ne.pl/gt,zdjecie,623.html |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
podziel się swoją opinią:)
Będzie mi bardzo miło:)