Tekst Mamoholiczki (tu) o trzydziestce dał mi do myślenia nad tym, jak szybko latka lecą... Prawdą jest, że do osiemnastki wszystko się dłuży... Na studiach noce stają się za krótkie, ale czas dostaje kopa tak naprawdę, gdy na świecie pojawi się dziecko...
Jak popatrzę na zdjęcia sprzed paru miesięcy, to nadziwić się nie mogę, że wszystko tak szybko się zmienia... Przecież niedawno Szymek zaczął sam się przekręcać na brzuszek, a teraz maszeruje po całym domu z radosnym okrzykiem na ustach...
Dodatkowo ja się czuję jakoś starawo dość... Moja koleżanka ostatnio stwierdziła, że się zmieniłam: jestem poważna, stateczna i mniej beztroska. Zastanawiam się czy ta zmiana to wynik macierzyństwa, czy innych czynników (np braku pracy na co dzień, a co za tym idzie małych zawirowań finansowych). A może przez tą przedłużającą się jesień zatrzymałam się w jakimś odrętwieniu i nie mogę ruszyć się na przód? A może po prostu czepiam się sama siebie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
podziel się swoją opinią:)
Będzie mi bardzo miło:)