Znacie już pojęcie wewnętrznej bogini? Ja poznałam czytając kultową już serię o Grey'u i Anastasii, czyli "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a". O samej książce nie napiszę nic, co by nie zostało już o niej napisane: ubogi język, prosty styl, co zaś dotyczy treści: erotyk w czystej postaci, brudny erotyk. Niemniej wpadłam w te książki, bo docierają do mojej wewnętrznej bogini:) Ale to nie to, żebym marzyła o takim związku i takich kontaktach seksualnych, po prostu książka ta budzi we mnie instynkty:)
Jak to jest z seksualnością?
Moja budzi się dopiero, ponieważ uczę się samoakceptacji.
oho, no to wyjaśniam. Moje ciało, jak ciało większości kobiet, zmieniło się pod wpływem ciąży i macierzyństwa. Już wcześniej miałam problemy z zaakceptowaniem siebie... teraz jestem nieco grubsza, okrąglejsza tu i ówdzie, a i skóra straciła na wyglądzie. Przy tym mam dla siebie mniej czasu i czuję się mniej kobieco. Podjęłam zatem mocne postanowienie poprawy i uczę się dostrzegać w sobie nie tylko negatywy, ale też pozytywy... Trudne to są lekcje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
podziel się swoją opinią:)
Będzie mi bardzo miło:)