.. bo będzie długi weekend, na który wyjeżdżamy.
Nie wyruszamy daleko, bo do rodziców, ale zawsze to coś nowego.
Obawiam się takich wyjazdów, bo wszystko trzeba zapakować, o wszystkim pamiętać, a i tak okaże się, że najważniejsze zostało w domu.
Raz jeden pozostawiłam kwestię pakowania mojemu mężowi i z chwilą, gdy otworzyłam torbę od razu tego pożałowałam. I tak pakowaniem siebie, dziecka i psa (tak, pies też jest pakowany, wszak trzeba wziąć jedzenie, grzebień, ręcznik i zabawkę..) zajmuję się ja...
Zatem zmykam dopakowywać i sprawdzać dziesięć razy czy "wszystko" wzięłam:)
Udanej majówki:)
środa, 30 kwietnia 2014
wtorek, 29 kwietnia 2014
gdy się dużo dzieje...
Nie było mnie na blogu (moim) i blogach (innych) gdyż, ponieważ, bo dzieje się.
weekend...
Odwiedziny rodzinki tj brata i jego narzeczonej. Było, głośno, radośnie i intensywnie:) Oj, takie spotkania lubimy bardzo. Szymek nawet na krok nie chciał odstąpić wujka, co wprawiło wcześniej ubóstwianą ciocię w niezły zamęt.. Mały zaczepiał, opowiadał (musiałam robić za tłumacza) i spać nie chciał:) Były zatem zabawy w berka, domowa pizza i mała chwila wytchnienia, gdy organizm przegrał z duchem...
a teraz...
Teraz dla mnie jest intensywnie, bo ostanie szlify przedmaturalne moich uczniów indywidualnych.. Zaczynam pracę rano, kończę wieczorem zupełnie wypompowana.. Ale lubię to uczucie, gdy moje lekcje trafiają na podatny grunt.
Niebawem rozpiszę się bardziej:)
A tymczasem pozowanie:)
weekend...
Odwiedziny rodzinki tj brata i jego narzeczonej. Było, głośno, radośnie i intensywnie:) Oj, takie spotkania lubimy bardzo. Szymek nawet na krok nie chciał odstąpić wujka, co wprawiło wcześniej ubóstwianą ciocię w niezły zamęt.. Mały zaczepiał, opowiadał (musiałam robić za tłumacza) i spać nie chciał:) Były zatem zabawy w berka, domowa pizza i mała chwila wytchnienia, gdy organizm przegrał z duchem...
a teraz...
Teraz dla mnie jest intensywnie, bo ostanie szlify przedmaturalne moich uczniów indywidualnych.. Zaczynam pracę rano, kończę wieczorem zupełnie wypompowana.. Ale lubię to uczucie, gdy moje lekcje trafiają na podatny grunt.
Niebawem rozpiszę się bardziej:)
A tymczasem pozowanie:)
czwartek, 24 kwietnia 2014
rozmyślania po świąteczne...
Jakoś tak niepostrzeżenie minęły tegoroczne święta. Sama nic nie przygotowywałam, a jedynie pojechaliśmy na gotowe.
I to już nie jest to samo, bo:
I to już nie jest to samo, bo:
- Święta to czas na który się czeka, a ja czekałam jedynie na chwile, gdy będę mogła wsiąść do samochodu i wrócić do domu
- brakuje mi tego rozgardiaszu, zapachu ciasta i malowanie pisanek
- Święta tracą na wartości. Osobiście bardziej przeżywam zawsze Wielkanoc, anie żeli Boże Narodzenie, tak bardziej duchowo...Tymczasem teraz jakoś to pogubiłam, zabrakło czasu, chęci i wiary...
Liczę na to, że niebawem stworzę Małemu magię świąt, zarówno tych bożonarodzeniowych, jak i wielkanocnych...
sobota, 19 kwietnia 2014
mój mały model
Zauważyłam, że dużą popularnością cieszy się post, gdzie umieściłam nasze zdjęcia...
Czas na kolejną stylizację:)
Czas na kolejną stylizację:)
Tak wygląda syn ubrany od stóp do głów w ubranka z H&M :)
Dodam, że póki co to z tą firmą mam najlepsze doświadczenia. A body są boskie, fajnie się piorą i zachowują swój kształt. Jestem zakochana też w rozwiązaniach z gumeczkami w spodenkach.
czwartek, 17 kwietnia 2014
Nauka czystości oraz jak przestraszyć dziecko
Od pewnego czasu próbuję Małoletniego nauczyć czystości tj. korzystania z nocnika. Ja wiem, że przecież jest malutki, ale wydaje mi się, że sadzanie takiego malca po śnie jest nawykiem bardzo pomocnym.
Na początku Mały był zdziwiony, gdy posadziłam go i zaczęłam nucić "u siu siu", nic nie poleciało.. Ale ja się nie zrażałam i tak z czasem doszyliśmy do etapu, gdy nocnik stał się Jego małym przyjacielem. I tak służył do siedzenie podczas zabawy, wkładania zabawek i czynności po-sennych.
Ale niestety znów wracamy do punktu wyjścia... Bo Mały został przestraszony przez moją teściową, która posadziła go na nakładkę na sedes..
Chyba nie muszę dodawać jak jestem zła, gdy Mały płacze na widok nocnika? <zła>
Na początku Mały był zdziwiony, gdy posadziłam go i zaczęłam nucić "u siu siu", nic nie poleciało.. Ale ja się nie zrażałam i tak z czasem doszyliśmy do etapu, gdy nocnik stał się Jego małym przyjacielem. I tak służył do siedzenie podczas zabawy, wkładania zabawek i czynności po-sennych.
Ale niestety znów wracamy do punktu wyjścia... Bo Mały został przestraszony przez moją teściową, która posadziła go na nakładkę na sedes..
Chyba nie muszę dodawać jak jestem zła, gdy Mały płacze na widok nocnika? <zła>
A my mamy taki z IKEI |
książka warta polecenia dla każdego malucha
Chciałabym Wam przedstawić książeczkę, która podbiła serducho mojego dziecka.
Mój mały kocha zwierzaki (po mamie), zatem taki prezent był dla niego strzałem w dziesiątkę:)
Książka ma twarde strony i składa się głównie z obrazków. Oglądamy je godzinami i są przyczynkami do wielu rozmów np gdzie jaki zwierzak ma nos
Koszt był niewielki, bo w granicach 10 zł.
Słowniczki są tematyczne, widziała jeszcze inne, ale ten nam najbardziej podpasował tematycznie, choć wcale nie wykluczam innych książeczek z serii.
Mój mały kocha zwierzaki (po mamie), zatem taki prezent był dla niego strzałem w dziesiątkę:)
Książka ma twarde strony i składa się głównie z obrazków. Oglądamy je godzinami i są przyczynkami do wielu rozmów np gdzie jaki zwierzak ma nos
Koszt był niewielki, bo w granicach 10 zł.
Słowniczki są tematyczne, widziała jeszcze inne, ale ten nam najbardziej podpasował tematycznie, choć wcale nie wykluczam innych książeczek z serii.
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
pęd ku nowemu
Potrzebuję zmian... Nie wiem czy dużych czy małych, ale na pewno jakiś.
Męża nie zmieniam, dziecko samo się zmienia w czasie, pies został dziś wyprany i pachnie... A mnie nosi.
Porządki zrobiłam, papiery przejrzałam i wyrzuciłam co zbędne, za szafę dziś się nie biorę, bo z moimi zapędami nic by w niej nie zostało... Niemniej cały czas mi mało, za czymś gonię, a najbardziej to gonię za swoimi myślami.
Bo... Czekają mnie ciekawe wyzwania, odpowiedzialne decyzje.. i remont...
Tylko jak w tym wszystkim złapać samą siebie?
Męża nie zmieniam, dziecko samo się zmienia w czasie, pies został dziś wyprany i pachnie... A mnie nosi.
Porządki zrobiłam, papiery przejrzałam i wyrzuciłam co zbędne, za szafę dziś się nie biorę, bo z moimi zapędami nic by w niej nie zostało... Niemniej cały czas mi mało, za czymś gonię, a najbardziej to gonię za swoimi myślami.
Bo... Czekają mnie ciekawe wyzwania, odpowiedzialne decyzje.. i remont...
Tylko jak w tym wszystkim złapać samą siebie?
grafika pożyczona od google |
piątek, 11 kwietnia 2014
czwartek, 10 kwietnia 2014
ostre cięcie, czyli Młody u fryzjera
Tytuł jest nieco przekłamany, bo to nie Młody się wybrał do fryzjera, ale fryzjer do niego:)
Okazało się, że dziewczę, które przygotowuję do matury jest zawodowo czynnym fryzjerem. a że plany podcięcia fryza miałam od dawna postanowiłam wcielić je w życie:)
Zaletą domowego cięcia jest to, że Mały nie miał tylu rozpraszaczy ile by miał w salonie fryzjerskim, A i osoba była znajoma, więc tym lepiej:)
Me dziecko grzecznie usiedziało nawet 20 minut zatem cięcie było w miarę bezbolesne...
I tak przyzwyczajam się do nowego Syna:)
Okazało się, że dziewczę, które przygotowuję do matury jest zawodowo czynnym fryzjerem. a że plany podcięcia fryza miałam od dawna postanowiłam wcielić je w życie:)
Zaletą domowego cięcia jest to, że Mały nie miał tylu rozpraszaczy ile by miał w salonie fryzjerskim, A i osoba była znajoma, więc tym lepiej:)
Me dziecko grzecznie usiedziało nawet 20 minut zatem cięcie było w miarę bezbolesne...
I tak przyzwyczajam się do nowego Syna:)
A kosmyk na pamiątkę mam:)
wtorek, 8 kwietnia 2014
plany stworzenia pokoju dziecięcego
Jak próbuję sięgnąć myślami wstecz i przypomnieć sobie czysty salon, którego pokonanie nie przypomina toru z przeszkodami, to... No nie idzie mi...
Mam wrażenie, że ten twórczy nieład, którego autorem jest moje dziecko, od zawsze był w naszym do domu. Co więcej, jak jest "za czysto" to czuję się źle, bo to znak, że coś jest z Małoletnim nie tak...
Ale ja mam plan. Otóż mam zamiar zapoczątkować proces tworzenia pokoju zabaw dziecka. Na początku lipca czeka nas mały- wielki remont, ale później chciałabym stworzyć miejsce dla dziecka- JEGO POKÓJ:)
Wcześniej jakoś się nie składało.. Nie było środków, żeby zrobić to porządnie a tak na pół gwizdka nie chciałam.
Już w głowie układam plan działania, bo projekt już dawno wymyśliłam:)
a u Was jak wyglądało tworzenie pokoju dziecięcego?
w głowie mi świta coś na kształt takiego pokoiku...
Mam wrażenie, że ten twórczy nieład, którego autorem jest moje dziecko, od zawsze był w naszym do domu. Co więcej, jak jest "za czysto" to czuję się źle, bo to znak, że coś jest z Małoletnim nie tak...
Ale ja mam plan. Otóż mam zamiar zapoczątkować proces tworzenia pokoju zabaw dziecka. Na początku lipca czeka nas mały- wielki remont, ale później chciałabym stworzyć miejsce dla dziecka- JEGO POKÓJ:)
Wcześniej jakoś się nie składało.. Nie było środków, żeby zrobić to porządnie a tak na pół gwizdka nie chciałam.
Już w głowie układam plan działania, bo projekt już dawno wymyśliłam:)
a u Was jak wyglądało tworzenie pokoju dziecięcego?
w głowie mi świta coś na kształt takiego pokoiku...
babyonline.pl |
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
gdy słonko pięknie świeci, cieszą się dzieci
Wyjątkowo zapraszam na notkę zdjęciową:)
Zdjęcia z wyprawy na plac zabaw:)
Zdjęcia z wyprawy na plac zabaw:)
czapka plus komin: rorek_eu (Allegro)
kurtka: Pepco
spodnie: Lidl
buty: Deuchman
Ale było fajnie:) oczywiście, wszystko do prania:)
sobota, 5 kwietnia 2014
kiedy spóźnia się okres...
Oj, to nie jest idealny moment na drugie dziecko. Nie mam stałej pracy, Mały jeszcze taki mały, kredyt trzeba spłacać...
A jednak, gdy okres mi się spóźniał uśmiechnęłam się w środku do samej siebie, że może znów noszę w sobie małe życie...
Że moje serce wyznacza rytm innemu serduszkowi, które dopiero uczy się tej melodii...
Że wreszcie poczuję znajome kopnięcie i czkawkę, jeśli zjem coś słodkiego...
Jakie było moje rozczarowanie, gdy na teście pokazała się jedna kreska...
Bo choć wiem, że czas byłby ciężki to tęsknię za ciążą i tymi wspaniałymi rzeczami, które ze sobą niesie... Choć wiem, że czasem byłby ciężko, bo w pierwszej rzygałam jak kot przez 8 miesięcy... Irracjonalnie pragnę drugiego dziecka. Chciałabym, żeby Mały miał kiedyś wsparcie, a i z własnego doświadczenia wiem (mam brata), że wtedy jest po prostu zabawniej:)
Niemniej pozostaje mi czekać. eM jeszcze nie myśli o drugim potomku / potomce... A i ja mam świadomość, że będzie lepszy czas, choć podobno dobrego nigdy nie ma...
A jednak, gdy okres mi się spóźniał uśmiechnęłam się w środku do samej siebie, że może znów noszę w sobie małe życie...
Że moje serce wyznacza rytm innemu serduszkowi, które dopiero uczy się tej melodii...
Że wreszcie poczuję znajome kopnięcie i czkawkę, jeśli zjem coś słodkiego...
Jakie było moje rozczarowanie, gdy na teście pokazała się jedna kreska...
Bo choć wiem, że czas byłby ciężki to tęsknię za ciążą i tymi wspaniałymi rzeczami, które ze sobą niesie... Choć wiem, że czasem byłby ciężko, bo w pierwszej rzygałam jak kot przez 8 miesięcy... Irracjonalnie pragnę drugiego dziecka. Chciałabym, żeby Mały miał kiedyś wsparcie, a i z własnego doświadczenia wiem (mam brata), że wtedy jest po prostu zabawniej:)
Niemniej pozostaje mi czekać. eM jeszcze nie myśli o drugim potomku / potomce... A i ja mam świadomość, że będzie lepszy czas, choć podobno dobrego nigdy nie ma...
piątek, 4 kwietnia 2014
o wszystkim i o niczym, czyli nasze przygody w mijającym tygodniu
Ten tydzień minął mi wyjątkowo szybko... A przygód nie brakowało...
Zaczęło się od wypadku eM, który to nie wiedzieć jak nadepnął na deskę z zardzewiałym gwoździem. I tak: eM kontra gwóźdź 0:1. I tak po serii słów, które nie nadają się do publikacji była wycieczka na pogotowie... Po długich (jak to w naszej służbie zdrowia) oczekiwaniach antybiotyk plus zastrzyk z surowicy. Noga na drugi dzień spuchła, ręka po zastrzyku też... Na szczęście teraz jest już nieco lepiej, przynajmniej eM już tak bardzo nie kuleje...
W tym też tygodniu mieliśmy trzecią z serii wizytę u dentysty. Muszę pochwalić Syna, bo bardzo ładnie się zachowuje przy Pani, nawet otwiera buzię proszony i ładnie mówi "pa" wychodząc. Dodatkowo jest tak zafascynowany przyrządami w gabinecie, że zaczęłam się bać czy czegoś nie uszkodzi, jak Go od nich odciągałam. Może kiedyś będzie dentystą:)
Ja za to w dalszym ciągu jestem jakby zamroczona.. Nic mi się nie chce i chodzę jakby zamroczona. Nie wiem w czym tkwi problem, ale chciałabym go namierzyć, żeby coś z tym zacząć robić...
Zaczęło się od wypadku eM, który to nie wiedzieć jak nadepnął na deskę z zardzewiałym gwoździem. I tak: eM kontra gwóźdź 0:1. I tak po serii słów, które nie nadają się do publikacji była wycieczka na pogotowie... Po długich (jak to w naszej służbie zdrowia) oczekiwaniach antybiotyk plus zastrzyk z surowicy. Noga na drugi dzień spuchła, ręka po zastrzyku też... Na szczęście teraz jest już nieco lepiej, przynajmniej eM już tak bardzo nie kuleje...
W tym też tygodniu mieliśmy trzecią z serii wizytę u dentysty. Muszę pochwalić Syna, bo bardzo ładnie się zachowuje przy Pani, nawet otwiera buzię proszony i ładnie mówi "pa" wychodząc. Dodatkowo jest tak zafascynowany przyrządami w gabinecie, że zaczęłam się bać czy czegoś nie uszkodzi, jak Go od nich odciągałam. Może kiedyś będzie dentystą:)
Ja za to w dalszym ciągu jestem jakby zamroczona.. Nic mi się nie chce i chodzę jakby zamroczona. Nie wiem w czym tkwi problem, ale chciałabym go namierzyć, żeby coś z tym zacząć robić...
wtorek, 1 kwietnia 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)