poniedziałek, 10 marca 2014

bajka z happy endem

Dawno temu... za górami, za lasami, za wielkimi stolicami (a konkretnie jedną...) mieszkał sobie chłopiec... Chłopczyk ten miał wielkie ciemne, bliżej niezdefiniowane kolorystycznie oczy, mamę, tatę oraz psa... Mama miała fisia, ale to zupełnie inna bajka...

I otóż pewnego pięknego słonecznego, prawie-że wiosennego dnia, gdy dzień jeszcze się budził owy chłopczyk zapragnął zdobywać świat... Rodzice nieświadomi pasji i ciekawości dziecka spali snem sprawiedliwym, gdy tymczasem...

1) karma psia została częściowo skonsumowana

2) stół gruntownie uprzątnięty jednym ruchem (obrusa)

3) pies spłoszony ciekawością

4) podłoga pokryła się torem przeszkód tak zmyślnych, że najlepszy projektant by tego nie wymyślił....


Nie wiem jak to się stało, że tego nie słyszałam... Chyba zmęczenie dziś wygrało...

Dobrze, że bajki mają happy end bo inaczej nie wiem jak by się skończył nasz poranek...

książę.... o niewinnym spojrzeniu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

podziel się swoją opinią:)

Będzie mi bardzo miło:)