Ostatnio mam mały problem sama ze sobą. Wydaje mi się, że bardzo się ostatnio zmieniłam, w dodatku raczej w tą złą stronę. Czuję się nieco zaniedbana, mało kobieca, a przede wszystkim za duża. Najgorsze jest to, że tak się skupiam na narzekaniu, że nic nie robię, żeby zmienić to moje "odbicie w lustrze".
Wiecie, nie poznaję siebie, bo jeszcze do niedawna nie należałam do kobiet pełnych kompleksów. Naturalnie skłamałabym twierdząc, że byłam ich zupełnie pozbawiona- z natury jestem bardzo krytyczna, ale lubiłam siebie z zaletami i wadami.
Czy te moje rozmyślania oznaczają, że dojrzewam? Wszak już coraz bliżej trzydziestki, ale przecież to nie metryka nas określa, ale to jak się czujemy... Chyba potrzeba mi słońca.. I prawdziwej kobiecej przyjaźni...
Dawno temu w prehistorii.. rok 2008 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
podziel się swoją opinią:)
Będzie mi bardzo miło:)