poniedziałek, 10 lutego 2014

jak ja siebie widzę...

Miałam napisać o naszym pasjonującym weekendzie, pośrednio post będzie i o tym. Ale tylko pośrednio.

Ostatnio mam mały problem sama ze sobą. Wydaje mi się, że bardzo się ostatnio zmieniłam, w dodatku raczej w tą złą stronę. Czuję się nieco zaniedbana, mało kobieca, a przede wszystkim za duża. Najgorsze jest to, że tak się skupiam na narzekaniu, że nic nie robię, żeby zmienić to moje "odbicie w lustrze".

Wiecie, nie poznaję siebie, bo jeszcze do niedawna nie należałam do kobiet pełnych kompleksów. Naturalnie skłamałabym twierdząc, że byłam ich zupełnie pozbawiona- z natury jestem bardzo krytyczna, ale lubiłam siebie z zaletami i wadami.

Czy te moje rozmyślania oznaczają, że dojrzewam? Wszak już coraz bliżej trzydziestki, ale przecież to nie metryka nas określa, ale to jak się czujemy... Chyba potrzeba mi słońca.. I prawdziwej kobiecej przyjaźni...
Dawno temu w prehistorii.. rok 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

podziel się swoją opinią:)

Będzie mi bardzo miło:)