Była jesień, a ja miałam unieruchomioną nogę, no może raczej
mało ruchomą, bo obandażowaną nieco artystycznie (bo przecież kursy i nauki
zakładania bandażu to raczej są w teorii). No ale czymże jest bandaż i kule
(phi, kule to towarzystwo...) kiedy człowiekowi się nudzi? Wszak osoba młoda
powinna korzystać z życia i gnać do
przodu.
I tak pognałam do klubu, gdzie wcześniej pracowałam na
barze. Tańczyć nie tańczyłam, ale ile ludzi spotkałam.. Przyczepił się do mnie
też taki jeden. Ruszać się za bardzo nie mogłam, zatem gadaliśmy cały wieczór.
Później ten jeden błagał moją przyjaciółkę, żeby dała mu
mój nr telefonu. Ale przyjaciół to ja mam bardzo oddanych i nie dała, a co:)
Ale ten jeden się nie zniechęcał. Tak długo wiercił je dziurę w brzuchu, że
wymiękła i zaprosiła go do siebie, aby mógł się spotkać ze mną.
NO i zaczęło się. Tak zwyczajnie: spotkania, odwiedziny na
stancji podczas studiów, wspólny wyjazd... I tym samym ten jeden stał się tym
jedynym.
Aż w końcu pojawiła się ONA. Na początku nic nie zwiastowało
następnych wydarzeń. Miła, mądra, wyrozumiała... Do czasu kiedy nie pojawił się
pierścionek na palcu, wtedy nieco zmieniła swoje nastawienie. Niby nic przecież
się nie stało, ale dało zauważyć się pewne subtelności.
I tak trwałyśmy przy nim, Ona i ja. Ja, która chciała być tą
najważniejszą, i ona, która najważniejszą się czuła.
Ślub tylko pozornie wyjaśnił kwestie priotyterów. Bo Ona
zawsze miała radę na wszystko, zawsze wygłaszała swoją opinię i zawsze
wiedziała wszystko najlepiej.
Ona- Teściowa.
Po trzech latach nadal pojawiają się różnice, ale pewnie to
kwestia różnicy pokoleń. Mojej teściowej daleko do tej z dowcipów, jak i nie
jest taka jak w serialach. Niemniej czasem ciężko z nią żyć, choć żyję z jej
synem.
Cieszę się tylko, że mieszkamy w bezpiecznej odległości, na
tyle, że nie mamy niezapowiedzianych wizyt:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
podziel się swoją opinią:)
Będzie mi bardzo miło:)