niedziela, 13 października 2013

zachciewajki

Nie, nie jestem w ciąży... Choć jak tak się zastanawiam, to nie miałabym za wiele przeciwko, aby być:) Co prawda Pierworodny nie wyszedł jeszcze z pieluszek, niemniej wydaje mi się, że byłoby fajnie... Ciężko na pewno finansowo, ale pod innymi względami ciekawie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu).

Notka jest o moich zachciewajkach kosmetycznych, a dokładniej lakierowych... Ostatnio dosyć często bywam w sklepach kosmetycznych np. Rossmann (to nie jest lokowanie produktu :)  ) i zauważyłam u siebie dziwną prawidłowość, każde moje wejście tam kończy się zakupem nowego lakieru. Wczoraj nawet udało mi się kupić lakier w sklepiku osiedlowym, bo na moje nieszczęście były w koszyczku przy kasie.. Zastanawiam się, czy to już stan chorobowy, czy może jednak chęć bycia piękną.

Niestety czasu na malowanie paznokci dużo nie mam, a i paznokci na tyle lakierów tym bardziej... czyli to jednak choroba :)
to nie moje... niemniej śledzę blog Mavii a jej recenzje (genialne z resztą) motywują mnie dodatkowo do zakupów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

podziel się swoją opinią:)

Będzie mi bardzo miło:)