środa, 9 października 2013

moja wina?

Oj muszę się nieco pobić w pierś.. Na swoją obronę mam tylko to, że matką jestem stosunkowo od niedawna zatem cały czas się uczę...

No a cała awantura jest o zęby...
Pierworodny długo walczył sam ze sobą zanim swoje siekacze pokazał światu- pierwsze wyszły tuż przed końcem 8 miesiąca.. Stan faktyczny uzębienia od tego czasu systematycznie wzrasta, aktualnie ma 7 ząbków (jeśli liczymy też te niedawno wyklute).
Dosyć niedawno zorientowałam się, że skoro zęby są, to także powinny pojawić się związane z nimi obowiązki... Zakupiłam nawet nakładkę na palec, po czym wyrzuciłam ją w kąt... Wczoraj przeszukałam pół domu, aby ją odnaleźć. Na szczęście poszukiwania zakończyły się sukcesem. I na tym sukcesie moja radość   się kończy, gdyż okazało się, że silikon całkowicie przepuszcza ból, jakim jest ugryzienie przez zgraję niestępionych życiem i jedzeniem mleczaków...

Nie pozostało nam nic innego jak wyprawa po szczoteczkę i pastę... Pogoda ułatwiła nam nieco trudy tej wędrówki i już mamy zestaw:)

Wobec czego zaczęłam czytać o fakcie higieny zębów u mojego malca... I co? I jestem wyrodna matka, bo powinnam o nie dbać już od pierwszego zęba, a co gorsza okazuje się, że wykształcam w dziecku złe nawyki.  Mój mały zasypia z butelką, co jest ponoć niedopuszczalne.. W nocy (o zgrozo!) zdarza mu się nagminnie jeść... A już w ogóle to powinnam ponoć odstawić butelkę na rzecz kubka, bo niebawem skończy 11 miesięcy...

Oj... źle mi z tym wszystkim.
jedynki górne, od wczoraj mają towarzystwo w postaci dwójki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

podziel się swoją opinią:)

Będzie mi bardzo miło:)