Czuję się wypalona i zmęczona. Dodatkowo oboje tj. ja i syn miewamy ostatnio rewelacje żołądkowe, które skutecznie nas wyłączają z normalnego funkcjonowania.
Bardzo mnie niepokoi ostatnio zachowanie mojego dziecka, gdyż ma bardzo duży problem z emocjami. Ja wiem, że to naturalne i rozwojowe, ale ta jego zmienność mnie zadziwia. Miałam też nadzieję, że bunt mamy za sobą, a tymczasem jest chyba gorzej niż na początku. Gorzej z mojej perspektywy, bo ja od Niego już więcej wymagam, mam wrażenie, że więcej rozumie i nie jestem w stanie przymknąć oka na Jego chimery.
Przykład z wczoraj: jesteśmy na placu, bawią się dzieci,a wśród nich mój syn w piaskownicy. I tak by się bawił pewnie przez najbliższe dwie godziny, gdyby inne dziecko nie podeszło do huśtawki i nie zaczęło się bujać... No to Szymek w ryk, bo On też chce. I nieważne, że jest obok druga wolna, bo on chce na tej na której bawi się chłopiec. Mały wysunął najcięższe argumenty: krzyk, płacz, podskoki i bicie... A ja stoję i mi wstyd. Nie pomaga rozmowa, delikatne tłumaczenie... Nic, mur, ściana, mogiła... Uspokoił się dopiero, gdy chłopiec zszedł z huśtawki i on mógł na niej usiąść...
Ehhh...