niedziela, 25 stycznia 2015

jak ten czas leci- podsumowanie umiejętności

Wróciliśmy już do domu i ten wspólny tydzień pozwolił mi dokładniej przyjrzeć się mojemu dziecku.
Bo tak to już jest, że niby widzę Go codziennie, uczymy się nowych rzeczy, bawimy, czasem też spieramy (różnice zdań z dwulatkiem są dosyć głośne, bo najlepszym argumentem mojego dziecka jest płacz...). Jednak największą korzyścią tego wyjazdu okazał się fakt obserwowania Malca w nowym, obcym otoczeniu.


  • fizjologia
W tym względzie Mały jasno i przejrzyście komunikuje swoje potrzeby, co więcej potrafi się powstrzymać, gdy toaleta mu nie odpowiada wyglądem. Bardzo ładnie po sobie sprząta tj. nocnik. Pieluszki zakładamy już tylko do spania. Nie wiem, kiedy uda nam się z nich zrezygnować, nie chcę nic przyspieszać, myślę, że Mały sam zadecyduje kiedy będzie na to gotowy.


  • jedzenie
Od czasu zabiegu stomatologicznego (więcej tu)  Mały je dosyć dużo i chętnie. Doskonale też komunikuje to, że jest głodny, czy to że chce pić. Je w zasadzie to, co my. Chętnie próbuje nowych smaków, choć jest stały w swoich sympatiach- nadal nr 1 jest pomidor i keczup, a ulubione danie to leczo.

  • komunikacja
Na tym polu Mały robi postępu codziennie, ot taki wiek. Mówi coraz więcej i coraz chętniej. Najfajniejsze jest to, że już w zasadzie można się z nim dogadać. Nie zmienia to jednak faktu, że ulubione słowo Szymka to "nie".

  • funkcjonowanie społeczne
Mały jest dzieckiem otwartym i pogodnym. Chętnie nawiązuje nowe kontakty, choć najlepiej jest, jeśli ja lub Mąż jesteśmy obok. Przede wszystkim Szymek jest bardzo ciekawski, jesteśmy na etapie "co to?". Mamy pewien problem z umiejętnością dzielenia się zabawkami, ale mam nadzieję, że jak już będzie ciepło i dzieciaki wylęgną przed blok, to Mały będzie miał okazję popracować nad tą umiejętnością.

Dziecko w wieku Szymka zmienia się każdego dnia, każda chwila zaskakuje i przynosi coś nowego. Dla mnie największą frajdą jest obserwowanie Go i pomoc w przełamywaniu barier :)




wtorek, 20 stycznia 2015

Odpoczynek...

Ostatnie tygodnie dały mi w kość.  Klasyfikacja srodroczna w pracy,  zmiana rozkładu dnia Małego i pomoc babć skutecznie zakłóciła nasz codzienny rytm.

Dlatego też aby zresetować się rodzinnie wyjechaliśmy.  Udało nam się nawet znaleźć zimę, bo Warszawa raczej jesienna była jak wyjezdżaliśmy.

Mały ma fajne towarzystwo,  bo jesteśmy u rodzinki w Krynicy Zdroju i mieszka tu taka blond panienka raptem 3 miesiące starsza od Brzdąca. Jest dużo biegania,  śmiechu i krzyku, tylko snu jakoś tak mało...

Może uda mi się naładować baterie

Pozdrawiamy