Dawno temu, gdy byłam nastolatką (podobno nie tak bardzo zbuntowaną) obiecałam sobie, że nie będę jak moi rodzice w stosunku do swoich dzieci. Po latach dowiedziałam się, że takie deklaracje to nic nadzwyczajnego i wiele dzieci tak ma.
Oczywiście czas weryfikuje zamierzenia i stwierdzenia, bo ciężko jest tak zupełnie się odciąć od modelu wychowania, który został w stosunku do nas zastosowany. dzięki temu nie raz łapię się na tym , że powielam niektóre zachowania, choć przecież nie tak miało być.
Odrębną kwestią jest także rodzinny układ sił. Jak jeszcze Szymek był w brzuszku wyobrażaliśmy sobie jak to będzie, gdy już będzie na świecie i jak to my go będziemy wychowywać, Obawiałam się siebie w tym wszystkim, bo jako pedagog jestem bardzo wymagająca. Z kolei uważałam, że mój mąż to będzie ten dobry..
A jak jest?
Chyba odwrotnie. Macierzyństwo otworzyło we mnie zupełnie inne pokłady empatii, wrażliwości.. To mój mąż jest tym groźnym i wymagającym rodzicem.Ja mięknę, gdy popatrzą na mnie e orzechowe oczy, choć jednocześnie jestem bardziej konsekwentna i momentami głośniejsza...
Jestem ciekawa, czy tylko ja tak mam, że życie tak skutecznie weryfikuje i odkręca moje zamierzenia..
niedziela, 14 lutego 2016
sobota, 6 lutego 2016
nieobecność usprawiedliwiona
Nie ma mnie w sieci.
Od tygodnia walczymy z wirusem, którego Mały przyniósł z przedszkola.
A niestety jak jest dwójka dzieci w domu to drugie też choruje.
A ja jestem pomiędzy nimi.
Na szczęście wszystko zmierza w dobrym kierunku i mam nadzieję, że niebawem wrócę do normalnego funkcjonowania.
Oby...
Od tygodnia walczymy z wirusem, którego Mały przyniósł z przedszkola.
A niestety jak jest dwójka dzieci w domu to drugie też choruje.
A ja jestem pomiędzy nimi.
Na szczęście wszystko zmierza w dobrym kierunku i mam nadzieję, że niebawem wrócę do normalnego funkcjonowania.
Oby...
Subskrybuj:
Posty (Atom)